W ostatnim wpisie poruszyłem kwestię stwarzania przez sklepy internetowe konsumentom znacznie lepszych warunków zakupu aniżeli wynikałoby to z przepisów prawa. W takim stanie rzeczy przepisy ustawy o prawach konsumenta traktowane są jedynie jako minimum praw i obowiązków. Sklepy internetowe mogą zaś wprowadzać nowe prawa i udogodnienia.
Czasami sklepy internetowe wiążą zakupy ze swoją stacjonarną (tradycyjną) placówką – przykładem jest sytuacja kiedy towar można kupić na stronie internetowej sklepu, a następnie odebrać ten towar w tradycyjnym sklepie w centrum handlowym. W stacjonarnym sklepie towar też można oddać. Najczęściej wiąże się to z eliminacją kosztów przesyłki. Nierzadko jest to też po prostu wygodne dla konsumenta. Czasami korzystam z takiej opcji.
Rodzi się jednak pytanie czy jeśli towar jest odbierany w zwykłym sklepie, to czy wciąż można twierdzić, że są to zakupy w sklepie internetowym? A tym samym czy istnieje możliwość skorzystania ze specjalnych praw związanych z takimi zakupami, jak choćby prawo zwrotu towaru bez podania przyczyny? W świetle prawa jest to pytanie czy zakupy zostały dokonane w ramach „umowy na odległość”. Oczywiście, konsumentowi nawet gdy kupuje towary w stacjonarnym sklepie przysługuje szereg uprawnień. Lecz aby miał prawo do zwrotu towaru bez podania przyczyny, transakcja musi zastać zakwalifikowana prawnie jako „umowa na odległość”. Nie ma problemu jeśli sklep w regulaminie sklepu internetowego wprost napisze lub w inny sposób zadeklaruje, że konsument ma takie prawo nawet przy odbiorze osobistym. Ale co jeśli tak nie będzie?
Przepisy prawa krajowego i unijnego nie rozstrzygają dosłownie co w przypadku kiedy transakcja ma taki wiązany charakter, czyli zakupy w sklepie internetowym, a odbiór w stacjonarnym sklepie tej samej marki. Jednak wskazówek dostarcza motyw 20 preambuły do unijnej dyrektywy nr 2011/83 z 25.10.2011 w sprawie praw konsumentów.
Zgadnie z przywołanym przepisem preambuły, do zawarcia umowy na odległość i związania najdalej idącymi rygorami ustawy o prawach konsumenta dochodzi w sytuacji kiedy:
- konsument idzie do tradycyjnego sklepu w celu zasięgnięcia informacji o towarze (usłudze), lecz faktycznie dopiero potem, ale już przez Internet, negocjuje i kupuje towar (usługę).
Natomiast do zawarcia umowy na odległość nie dochodzi, gdy:
- konsument negocjuje umowę ze sprzedającym w tradycyjnym sklepie, a potem idzie do domu i zawiera taką umowę na wynegocjowanych warunkach przez Internet, telefon lub inny środek komunikacji na odległość,
- konsument jedynie inicjuje zawarcie umowy przez Internet, ale ostatecznie umowa jest zawarta podczas wizyty w tradycyjnym sklepie,
- konsument rezerwuje za pomocą Internetu usługę profesjonalisty.
Najistotniejsza jest ostatnia wskazówka, czyli ta dotyczą rezerwacji. Nie jest jasne co prawodawca unijny miał na myśli i dlaczego powiązał kwestię rezerwacji jedynie z usługami, a już nie zakupem towarów. W preambule dyrektywy przywołany jest nawet przykład rezerwacji przez telefon wizyty u fryzjera.
W mojej ocenie świadomym założeniem prawodawcy unijnego było niewiązanie rezerwacji z towarami. Uważam zatem, że jeśli ktoś wybiera towar w sklepie internetowym, a zwłaszcza dokonuje już wtedy zapłaty, a do stacjonarnego sklepu przychodzi jedynie technicznie odebrać paczkę, nawet nie rozmawiając z obsługą sklepu co w tej paczce jest, to nie ma żadnych podstaw, aby twierdzić, że taka umowa nie jest „umową na odległość”. Konsument wciąż może zwrócić towar w ciągu 14 dni bez podania przyczyny.