Wczoraj pisałem o 1.7.2015 jako zasadniczej dacie wejścia w życie rozporządzenia eIDAS. Data to powinna również wiązać się ze zmianami w prawie polskim. Dotyczy to zwłaszcza uchylenia lub dokonania radykalnych zmian w polskiej ustawie o podpisie elektronicznym. W zasadzie zmianie powinna ulec każda ustawa posługująca się pojęciem bezpiecznego podpisu elektronicznego weryfikowanego przy pomocy kwalifikowanego certyfikatu. Zmiany nie zamykają się jednak na kwestii nazewnictwa podpisu elektronicznego.
Pojawia się pytanie co się stanie jeśli polski ustawodawca nie dokonana zmian legislacyjnych na czas? Głównym efektem byłby chaos prawny, ponieważ z jednej strony będzie rozporządzenie eIDAS, a z drugiej niedostosowane do niego prawo polskie. Przede wszystkim zwracam uwagę, że niedostatki prawa polskiego nie czynią nieskutecznym prawa unijnego.
Nowe prawo na szczeblu Unii Europejskiej dotyczące podpisu elektronicznego przybrało formę „rozporządzenia”. Taki akt jest bezpośrednio skuteczny. Nie trzeba go implementować do prawa krajowego. Prawo polskie należy co najwyżej zmienić tak, aby było z nim zgodne. Jeśli będzie sprzeczność, zawsze pierwszeństwo w stosowaniu będzie miało prawo Unii Europejskiej. Opóźnienie polskiego ustawodawcy nie wstrzyma stosowania prawa unijnego, ale jedynie uczyni stan prawny niejasnym, ponieważ nie będzie wiadomo, który przepisu prawa polskiego obowiązuje, a który już nie (z powodu sprzeczności z prawem unijnym).