Prawne aspekty czynności bankowych

W nawiązaniu do poprzednich wpisów o BLIKu (tego i tego), kończąc póki co ten temat, kilka słów o prawnych aspektach bankowości. Nie trzeba nikogo przekonywać, że bankowość internetowa jest w Polsce rozwinięta w wysokim stopniu. Jest tak m.in. wskutek dość nierestrykcyjnego prawa co do elektronicznej formy czynności bankowych. Miarodajny są w tym przedmiocie przepisy art. 7 Prawa bankowego.

Przede wszystkim prawo bankowe nie wymaga posługiwania się bezpiecznym podpisem elektronicznym weryfikowany przy pomocy ważnego kwalifikowanego certyfikatu.

Gdyby taki wymóg istniał, to z całą pewnością można przyjąć, że bankowość elektroniczna nie byłaby tak powszechna jak dziś. Najlepszym argumentem w tym zakresie jest fakt, że początkowo wszelkie rozwiązania umożliwiające komunikację drogą elektroniczną z urządmi i sądami wymagały posługiwania się takim podpisem. Efekt był taki, że nic nie działało. Postęp nastąpił dopiero po ustanoiwieniu e-sądu (gdzie nie jest wymagany zawansowany podpis elektroncizny) i stworzeniu podpisu potwierdzonego profilem zaufenym ePUAP jako alterentywy względem bezpiecznego podpisu elektronicznego weryfikowanego przy pomocy ważnego kwalifikowanego certyfikatu.

Wady i zalety BLIK

Na wstępie krótkiego wpisu o wadach i zaletach apki BLIKu (o aplikacji tej pisałem już tutaj) jednoznacznie ustosunkuje się względem tego rozwiązania. To super pomysł. Mega ułatwienie. Choć nie wiem czy Apple Pay nie jest jednak lepsze – nie występuje jednak w Polsce, nie używałem, zatem pozostanę przy zachwytach na BLIKiem.

Wady:
  1. Zbyt dużo haseł i kodów do wpisywania – najpier trzeba się zalogować w aplikacji na telefonie, potem przepisywać kod z telefonu na terminal lub bankomat, a potem jeszcze to akceptować.
  2. Różne banki stosują nieco odmienne rozwiązania, w tym od strony graficznej, co utrudnia ich upowszechnienie się (nie można przykładowo promować jednolitego zestawu kroków jakich trzeba dokonać przy transakcji).
Zalety:
  1. Nie trzeba nosić przy sobie karty kredytowej (płatniczej).
  2. Relatywnie dużo punktów, w których można użyć BLIKa.

Nie znam tego rozwiązania od strony technicznej. Wypowiadam się jako użytkownik. Z tego względu nie oceniam kwestii bezpieczeństwa (w sensie czy BLIK rzeczywiście jest bezpieczniejszy od kart kredytowych i bankomatowych biorąc pod uwagę wszelkie aspekty).

Płatność telefonem poprzez aplikację BLIK

Wprawdzie ApplePay nie jest dostępny w Polsce, to od kilku miesięcy możemy korzystać z podobnego „krajowego” rozwiązania pozwalającego na płatności za pomocą telefonu, tj. aplikacji BLIK. Nieprzypadkowo wskazałem, że „możemy korzystać”, ponieważ prawdopodobnie spora grupa osób stała się bezwiednie posiadaczami tej apki. Nastąpiło to poprzez aktualizacje, zainstalowanych na smartfonach, aplikacji mobilnych wydanych przez poszczególne banki.

Nie ma zatem odrębnej apki BLIK, lecz stanowi ona część (moduł) aplikacji mobilnych różnych banków. Wyjątek stanowi chyba tylko apka IKO stworzona już kilka lat temu przez bank PKO BP S.A. Na tej aplikacji bazuje BLIK. Jak można przypuszczać wskutek tego, że apka IKO miała już wielu użytkowników PKO BP zdecydował się jedynie unowocześnić ją po powstaniu BLIKa. Pozostałe banki poszły inną drogą – nie mając, w przeciwieństwie do PKO BP, apek umożliwiających mobilne płatności zdecydowały się na rozbudowę o moduł BLIK swoich zwykłych aplikacji mobilnych umożliwiających dostęp do kont bankowych.

Od razu wyjaśnię, że nie wszystkie banki mają BLIKa, jednak te najpopularniejsze przystąpiły do systemu (w zasadzie te one ten system stworzyły – BLIK jest, w uproszczeniu ujmując, produktem konsorcjum banków).

Posługiwanie się BLIKiem może wydawać się dość skomplikowane, zatem zanim o technologii, zaczną od pozytywnych aspektów. BLIK to alternatywa dla karty kredytowej (płatniczej). Mając bankową apkę na telefonie (obsługującą BLIKa) nie trzeba nosić ze sobą plastikowych kart. Płatności można dokonywać za pomocą telefonu. Niejako telefon jest kartą kredytową. Co ciekawe, telefon umożliwia również wybranie gotówki z bankomatu. Krótko mówiąc: BLIK umożliwia wszystko to co karta kredytowa (płatnicza), a nawet więcej.

Jak zatem to działa? Po pierwsze, trzeba mieć zainstalowaną apkę odpowiedniego banku na telefonie. Po drugie, trzeba sprawdzić czy podmiot (sklep, właściciel bankomatu), w którym chcemy dokonać transakcji obsługuje BLIKa. Niestety, nie wszędzie gdzie można użyć karty, można z automatu skorzystać z BLIKa – wada ta jest jednak zrozumiała, gdyż technologia ta potrzebuje jeszcze trochę na upowszechnienie się. Nie jest jednak z tym najgorzej, ponieważ i tak bardzo dużo podmiotów już obecnie umożliwi płacenie BLIKiem. Jeśli te dwa warunki są spełnione można przejść do transakcji. Niezależnie czy chcemy wypłacić pieniądze z bankomatu, czy zapłacić bezgotówkowo w stacjonarnych lub internetowym sklepie albo restauracji, podejmuje się te same czynności. Wpierw w aplikacji na telefonie należy wygenerować 6-cyfrowy kod (co istotne, kod ten jest ważny tylko przez 2 minuty). Najczęściej, aby wejść do apki i wygenerować ten kod trzeba się zalogować tak jak do konta bankowego. Potem ten 6-cyfrowy kod wstukuje się w bankomacie lub terminalu płatniczym. Następnie akceptuje się w apce na telefonie transakcję. I tyle. W zależności od jakiego banku pochodzi apka, transakcja może przebiegać trochę inaczej. Zawsze jednak generuje się 6-cyfrowy kod na telefonie, który późnij wstukuje się w bankomat lub terminal płatniczy (to ten sam terminal co do kart kredytowych).

Podobno BLIK jest też bezpieczniejszy niż karty kredytowe. Na pewno bezpieczniejsze jest posługiwanie się tym 6-cyfrowym kodem, generowanym z osobna do każdej transakcji, niż zwykłym PINem. Ale z drugiej strony mam wątpliwość czy bezpieczna jest transmisja danych z telefonu?

Płatność bitcoinami w Polsce

Choć polską walutą jest złoty, to możliwe jest dokonywanie płatności bitcoinami lub innymi wirtualnymi walutami. Obrót bitcoinami nie jest zabroniony w Polsce. Odrębną kwestią jest na ile używanie bitcoinów do dokonywania zwykłych płatności dnia codziennego jest ekonomicznie opłacalne z uwagi na niemałe wahania ich ceny. Ponadto w przypadku coraz częściej spotykanej możliwości płatności w restauracjach wirtualnymi walutami, to w istocie bardziej dochodzi tutaj do swoistej indeksacji kwoty płatności według aktualnej ceny bitcoina aniżeli do rzeczywistego dokonywania zakupy przy wykorzystaniu elektronicznego portfela (portmonetki).

Skoro wirtualne waluty są legalne, to rodzi się pytanie czym one są w świetle prawa polskiego? Nie wiadomo:) Nie kwalifikują się pod żaden dotychczas znany byt prawny. Na pewno nie są walutami – ani walutą krajową, ani zagraniczną. Bitcoinów i innych wirtualnych walut nie można zatem stawiać na równi ze złotym, euro lub dolarem.

Pomimo nie mieszczenia się wirtualnych walut w ramach tradycyjnych narzędzi finansowych, a tym samym regulacji prawnych, jak wyżej wskazano, można ich używać.

Portale społecznościowe jako przykład freemium

W poprzednim wpisie poruszyłem problematykę mikropłatności. Dochodzę do wniosku, że portale społecznościowe są chyba najefektywniejszym przykładem freemium oraz mikropłatności. Z jednej strony zdecydowana większość osób korzysta z tych portali bezpłatnie. Z drugiej zaś strony jest tam masę reklam, za które przecież ktoś płaci (konkretnie: płacą niektórzy użytkownicy tych portali). Co więcej jest tam mnóstwo zachęt, aby wykupić reklamę swoich postów. Pomijam już tutaj fakt, że portale społecznościowe są dość dobrą platformą do dystrybucji gier typu freemium.

Zresztą, czy w Internecie coś nie jest freemium?

 

Mikropłatności w grach komputerowych

Coraz częściej mikropłatności spotykane są nie tylko w aplikacjach mobilnych, lecz również towarzyszą zwykłym grom komputerowym. Wydaje się, że prawo nie zapewnia wystarczającej ochrony graczom w tym zakresie. Nawet poinformowanie przed dokonaniem zakupu, że stosowany jest taki model biznesowy nie jest wystarczające i nie załatwia całkowicie sprawy.  Aczkolwiek również z tym jest problem (zobacz tutaj ciekawą dawną sprawę, która toczyła się w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a potem miała finał w sądzie). W gruncie rzeczy żadna gra nie jest darmowa – jeśli nawet nie ma tam mikropłatności rozumianych ściśle, to podobnie można przecież traktować jakąkolwiek reklamę, a tym bardziej  zachętę do zakupu pełnej wersji gry. Na marginesie jedynie dodam, że niezrozumiały jest dla mnie stosowany w applowskim AppStore podział na aplikacje „płatne”, „gratisowe” i „dochodowe”.

Jednak trudno wymagać, aby prawo rozwiązało problemy z tego zakresu, skoro dotąd w biznesie nie wypracowano dobrego modelu dotyczącego freemium. Z jednej strony wiadomo, że nie ma nic za darmo. Każdy gracz ma przecież świadomość, że stworzenie gry pochłania olbrzymie koszty. Z drugiej strony nierzadko istnieje trudność w określeniu na czym zarabia producent, jeśli nie pobiera się z góry wynagrodzenia za sprzedaż gry.

I tutaj pojawia się kluczowym problemem. Prawo nie stwarza dostatecznych gwarancji ochronnych przy dokonywaniu konkretnych płatności. Powinno być w pełni jasne kiedy i za co się płaci, a nie tak, że nie są wykluczone płatności  przypadkowe lub bezcelowe.

Kolejnym zagadnieniem wartym uwagi jest system mieszany, tj. kiedy płaci się z góry jakąś cenę za grę, a potem jeszcze są mikropłatności. Zrozumiałe jest, że osoba, która otrzymała grę bezpłatnie, powinna liczyć się z koniecznością dokonywania mikropłatności jeśli chce się pograć. Ale jeśli ktoś zapłacił z góry za grę (nieważna nawet jaka jest jej cena), a potem nie można w nią „normalnie” grać bez mikropłatności, to jest problem. Prawo powinno dostrzegać, że taki model narusza interesy konsumenta.