Dlaczego polski ustawodawca stawia na kwalifikowany podpis elektroniczny?

W ostatnich latach polski ustawodawca informatyzując podmioty publiczne jednoznacznie stawia na kwalifikowany podpis elektroniczny (pełna aktualna nazwa tego podpisu to: bezpiecznym podpisem elektronicznym weryfikowanym przy pomocy ważnego kwalifikowanego certyfikatu).

Prawodawca wraca tym samym do początku okresu informatyzacji, czyli czasów sprzed dekady. Wtedy nic nie działało z tego zakresu, ponieważ ten rodzaj podpisu nie był zbyt popularny. Obecnie wciąż ten podpis nie jest upowszechniony na szeroką skalę. Wiem o rozporządzeniu eIDAS. Nowe prawo nie zmienia istoty rzeczy, gdyż przecież nie spowoduje wyposażenie każdego obywatela w taki podpis elektroniczny.

Przede wszystkim szkoda, że nie następuje większe czerpanie z rozwiązań w zakresie identyfikacji wykorzystywanych w bankowości internetowej, elektronicznym postępowaniu upominawczym lub przy zakładaniu przez Internet spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. W wymienionych przypadkach nie ma wymogu posługiwania się kwalifikowanym podpisem elektronicznym.

O tyle jednak dobrze, że ustawodawca często dopuszcza jako alternatywę względem kwalifikowanego podpisu elektronicznego podpis potwierdzony profilem zaufanym ePUAP (elektroniczna Platforma Usług Administracji Publicznej), czyli całkowicie darmowy podpis. Jest to dobre rozwiązanie. Wydaje się nawet, że używanie podpisu ePUAP powinno być zasadą, a nie jedynie alternatywą. Zdaje sobie sprawę, że ePUAP ma szereg mankamentów. W mojej ocenie ma jednak potencjał do stania się popularnym narzędziem.

Funkcjonowanie e-sądu a standardy konstytucyjne

Wczoraj wspomniałem, że 19.9.2015 miałem referat „Elektroniczne postępowanie upominawcze po nowelizacji” na Ogólnopolskim Zjeździe Katedr i Zakładów Postępowania Cywilnego. A dziś otrzymałem książkę z moim rozdziałem również traktujący o e-sądzie, ale w całkiem innym kontekście (konkretnie: rozdział „Elektroniczne postępowanie upominawcze w świetle konstytucyjnych zasad wymiaru sprawiedliwości” w książce pod redakcją Ł. Błaszczaka „Konstytucjonalizacja postępowania cywilnego”).

Moim zdaniem mechanizm elektronicznego postępowania upominawczego nie budzi wątpliwości konstytucyjnych. Jednak w praktyce niektóre przepisy są nieodpowiednio interpretowane, co może już nie odpowiadać standardom konstytucyjnym. Dotyczy to w szczególności kompetencji referendarzy do podejmowania decyzji o niewydaniu nakazu zapłaty w tym postępowaniu. Choć referendarze mają kompetencje do niewydawania nakazów, to jednak w praktyce nierzadko zbyt szeroko interpretują podstawy do podjęcia takiej decyzji, co właśnie budzi wątpliwości nie tylko na gruncie Kodeksu postępowania cywilnego, ale też Konstytucji RP.

Elektroniczne postępowanie upominawcze po nowelizacji

Od ostatniego piątku do niedzieli (18-20.9.2015) odbywał się na Uniwersytecie Wrocławskim Ogólnopolski Zjazd Katedr i Zakładów Postępowania Cywilnego. W ramach panelu dotyczącego informatyzacji przedstawiłem referat „Elektroniczne postępowanie upominawcze po nowelizacji”. Dotyczył przede wszystkim nowelizacji Kodeksu postępowania cywilnego z 10.7.2015 w zakresie dotyczącym tytułowego postępowania.

Krótko mówiąc: tworzone ostatnimi czasy prawo jest niezbyt udane (delikatnie mówiąc). Choć może zawsze tak było:)

Przywołana nowelizacji, przynajmniej w odniesieniu do elektronicznego postępowania upominawczego, jest tego bardzo reprezentacyjnym przykładem. Zresztą poprzednia nowelizacja – z maja 2015 – w tym zakresie również taka jest. Na plus niewątpliwie przemawia to, że jest mimo wszystko lepsza niż ostatnie zmiany dotyczące tzw. s24, czyli zakładania spółki jawnej i komandytowej za pomocą Internetu.