Na krótko przed upływem terminu (26 lutego 2018) upowszechnienia wśród przedsiębiorców obowiązku wnoszenia Jednolitego Pliku Kontrolnego (dalej: JPK) dokonano wielu istotnych zmian. Tym samym kilka problemów, o których wspomniałem w poprzednim wpisie zostało rozwiązanych, ale jednocześnie powstały kolejne. Ogólnie mam wrażenie, że bilans ostatnich zmian jest negatywny. Powstało więcej nowych problemów niż rozwiązano starych. Nadto dodatkowo skomplikowano system.
Na marginesie wyjaśniam, że już wcześniej niektórzy przedsiębiorcy mieli obowiązek wnoszenia JPK. Jednak teraz objął on również tzw. mikroprzedsiębiorców. Często są to zaś osoby, które nierzadko nie korzystają z pomocy profesjonalnych przedsiębiorstw księgowo-rachunkowych. Tym samym muszą własnymi siłami przesłać JPK.
Zagadnienie jest o tyle ciekawe, że ukazuje, że niezbyt dopasowane do realiów wymogi technologiczne stają się ogromnym problemem dla realizacji obowiązków nałożonych przez prawo. Zresztą, kwestie można ujmować jeszcze inaczej – jako odpowiedz organów publicznych na częste narzekania, że urzędy są niedostatecznie nowoczesne (ja akurat tak nie uważam, ale często spotykam się z takimi opiniami). A zatem mamy teraz bardzo innowacyjne rozwiązanie, ale jak się okazuje, trochę chyba za nowoczesne i być może wiele osób nieporadzi sobie z rodzącymi się problemami technicznymi.
Autoryzacja i e-bramka dla JPK
W ostatnich tygodnia przed upływem wspomnianego na początku terminu na złożenie JPK złagodzono wiele wymogów technologicznych. Nie oczekiwałem nawet takich zmian. Przynajmniej o dwóch modyfikacjach warto wspomnieć.
Po pierwsze, oprócz posłużeniem się jako metodą identyfikacji kwalifikowanym podpisem elektronicznym lub profilem zaufanym, można posłużyć się swoimi historycznymi danymi podatkowymi (konkretnie chodzi o podanie danych personalnych i wysokości przychodu z zeszłego roku, co określa się ogólnie mianem „danych autoryzacyjnych”). Prawdopodobie stwierdzono, że pomimo nawoływań wciąż zbyt mała liczba przedsiębiorćów wyrobiła profil zaufany lub nabyła kwalifikowany podpis elektroniczny. Z założenie ma to być rozwiązanie tymczasowe, gdyż już w 2019 r. ma nastąpić powrót do pierwotnego modelu z tylko dwoma wskazanymi metodami identyfikacji.
Po drugie, wsłuchując się w głosy przedsiębiorców używających innych systemów operacyjnych niż Windowsa, stworzona specjalną bramkę webową. Innymi słowy, oprócz aplikacji „e-mikrofirma” i aplikacji „Klient” (działających jedynie na Windowsie), można skorzystać z tej e-bramki. Oczywiście oprócz tych publicznych i darmowych rozwiązań możliwe jest wykorzystywanie komercyjnego oprogramowania.
Trzecia wersja JPK
Sporym zaskoczeniem jest nowa wersja urzędowego szablonu JPK. Należy podać w nim znacznie mniej danych niż w poprzednich wersjach. Rodzi to pytanie, czy zatem wskazywane w dawnych wersjach dane okazały się zbędne? Co jednak najważniejsze stworzenie JPK w wersji nr 3 wymaga rygorystycznego przestrzegania instrukcji. Najprostszy przykład: nie mozna otworzyć urzędowego szablonu JPK (wersja 3) poprzez zwykle kliknięcie. Trzeba go otworzyć w dość „okrężny” sposób wskazany w instrukcji. JPK w wersji nr 2 był mniej wymagający pod tym względem.
Konwersja na format xml’owym
W mojej ocenie źródłem wielu problemów jest takie skonstruowanie modelu JPK, że podatnik samodzielnie konwertuje i przesyła plik w wersji xml’owej, a nie jedynie podaje konkretne informacje. Z punktu widzenia mojej praktyki zawodowej i naukowej takie rozwiązanie jest jednak bardzo ciekawe. Prawodawca jednoznacznie określił, że wnosi się nie jakiś wniosek, deklarację, zeznanie, albo że nawet dokument, lecz że przesyła się „plik”. Jednak wydaje mi się, że system powinien być tak skonstruowany, że podatnicy powinni raczej jedynie przesyłać informacje. Potocznie ujmując, poukładanie tych informacji w określony sposób, powinno leżeć w gestii organów. Podatkim powinien jedynie ułatwiać organowi takie działanie. Obecnie zaś podatnik jest obciążony takim obowiązkiem w całości, a rolą organu jest jedynie przyjęcie gotowego pliku xml’owego.