Elektroniczny sędzia to w moim rozumieniu potoczne określenie na zautomatyzowanie wydawanie orzeczeń sądowych. Choć takie rozwiązanie wydaje się fantazyjne, to jednak głębsza analiza zagadnienia skłania do akceptacji takiej możliwości. Od razu jednak zaznaczam, że nie proponuję, aby elektroniczny sędzia zastąpił sędziego-człowieka we wszystkich sprawach sądowych, lecz tylko w niektórych. Jedynie część spraw nadaje się do automatycznego rozpoznania, przy czym nawet w takich przypadkach powinna istnieć możliwość zaskarżenia komputerowego rozstrzygnięcia do sędziego-człowieka.
Za elektronicznym sędzią przemawiają co najmniej trzy argumenty: szybka poprawa efektywności sądownictwa; unowocześnienie rozwiązań nieadekwatnych do dzisiejszych możliwości komunikacyjnych; a także wsparcie polskich innowacji i rynku informatycznego. Druga ze wskazanych kwestii jest o tyle istotna, iż ukazuje ewolucyjny, a nie – wbrew pozorom – rewolucyjny charakter propozycji. W gruncie rzeczy przyszłego elektronicznego sędziego można postrzegać w początkowym okresie głównie jako rozwój obecnie funkcjonującego e-sądu, czyli sądu rozpoznającego sprawy w ramach elektronicznego postępowanie upominawczego. To specjalne postępowanie cywilne działa już wiele lat (od 2010 r.) i powinno zostać zmodernizowane – proponuję, aby modernizacja szła właśnie w kierunku automatyzacji orzekania, co można powiązać z istotnym zwiększeniem praw stron w tym postępowaniu.
Problematyka elektronicznego sędziego wiąże się z moimi publikacjami naukowych, w szczególności z artykułem z 2015 r. pt. „Perspektywy wykorzystania sztucznej inteligencji w postępowaniu sądowym” (Przegląd Sądowy 2015/10, s. 46-60) oraz rozdziałem pt. „Perspektywy pełnego zautomatyzowania elektronicznego postępowania upominawczego” w książce „E-obywatel. E-sprawiedliwość. E-usługi” (Warszawa 2017, s. 223-233). Kwestie te poruszyłem również w artykule pt. „Normy informatyczne w prawie postępowania cywilnego” (Przegląd Sądowy 2017/2, s. 43-60). Wreszcie częściowo koresponduje to z tematyką mojej ostatniej książki pt. „Internetowy system pozasądowego rozstrzygania sporów konsumenckich w Unii Europejskiej. Komentarz”, o której pisałem w poprzednim poście. Na problematykę automatyzacji orzekania wskazałem również w swojej książce z 2014 r. pt. „Elektroniczne postępowanie upominawcze”.
Odsyłam do tych publikacji po szczegóły, a w niniejszym wpisie tylko kilka uwag (pełny wykaz moich publikacji dostępny na stronie gozdziaszek.pl oraz na stronie uniwersyteckiej, nadto w zakładce „Aktualności” na pierwszej z tych na stron można znaleźć opisy moich publikacji, jak też referatów konferencyjnych). Znamienne jest jednak, że na ten temat jest literatura naukowa. Zagadnienie nie jest całkowicie nowe, a moje publikacje to jedynie niewielka część literatury w przedmiotowej materii.
System teleinformatyczny jako elektroniczny sędzia
W pierwszej kolejności trzeba mieć na względzie, że obecnie stosowane są już wysokorozwinięte rozwiązania z zakresu sztucznej inteligencji, lecz tylko w sektorze komercyjnym, a nie publicznym. Najlepszym przykładem są różnego rodzaje usługi gigantów internetowych jak Google lub Facebook. Dobrym dowodem na nowoczesność tych usług jest fakt, że wspomniane przedsiębiorstwa zatrudniają relatywnie małą liczbę ludzi. Natomiast o skali ich działania nikogo przekonywać nie trzeba. Możliwe jest to właśnie poprzez wysoką automatyzację.
Określając zaś stan rozwoju technologii w zakresie sztucznej inteligencji zawsze wskazuje na jedną kwestię: nie jesteśmy na etapie sztucznej inteligencji, która potrafi wygrać w szachy z mistrzem szachowym (bardzo stare dzieje), ale co najmniej na etapie komputera, który potrafi wygrać telewizyjny program Va banque. Może nie jest to najlepszy przykład, ale bardzo obrazowy. I co ważne. To zwycięstwo w programie Va banque nie tylko jest faktem, ale też miało miejsce w 2011 r., czyli dość dawno. Dziś już chyba nikt nie zajmuje się badaniem sztucznej inteligencji w kontekście gier i programów telewizyjnych, gdyż jest raczej jasne, że komputer potrafiłby wygrać z człowiekiem w każdą grę wymagającą wiedzy, refleksu i inteligencji. Na marginesie wyjaśniam, że tak właściwie to chodzi o program Jeopardy (a nie Va banque), ponieważ taka jest jego oryginalna nazwa i to w tym oryginalnym programie miało miejsce to zwycięstwo komputera z „ludzkimi” mistrzami tej gry.
Na potrzeby stworzenia elektronicznego sędziego nie ma przy tym potrzeby, aby sztuczna inteligencja była wysokozaawansowana. Przeciwnie, to powinna być jej bardzo prosta postać, tak aby była maksymalnie przewidywalna. Właśnie z przewidywalności działania algorytmu wynika szereg zalet, m.in. jednolita „linia orzecznicza”. Bardziej skomplikowane sprawy sądowe zawsze rozpoznałaby i tak sędzia-człowiek, zatem jedynie te prostsze sprawy (o masowym i powtarzalnym charakterze) trafiłby na wokandę elektronicznego sędziego.
Elektroniczny sędzia zamiast rozwiązań sprzed ery rewolucji komunikacyjnej
Wysoka efektywność elektronicznego sędziego stwarza warunki do rezygnacji z obecnych kontrowersyjnych rozwiązań zapewniających efektywność. Podkreślam od razu, że te stare rozwiązania znacznie bardziej ingerują w prawa stron postępowania, zwłaszcza pozwanego, niż ingerowałby elektroniczny sędzia. Chodzi mi tutaj przede wszystkim o rezygnację z fikcji doręczeń, czyli nieprzyjmowanie fikcji, że doręczenie jest skuteczne po podwójnej awizacji przesyłki przez pocztę, a bez potrzeby faktycznego odbioru. W nowym modelu doręczeń można byłoby uznawać wyłącznie takie doręczenia, które faktycznie zostały odebrane przez adresata, w tym poprzez nietypowe kanały komunikacji jak np. Facebook. Drugim rozwiązaniem, z którego można byłoby zrezygnować to wydawanie orzeczeń bez uprzedniego informowania pozwanego o sprawie, jak to ma obecnie miejsce w postępowaniach upominawczo-nakazowych. Elektroniczny sędzia byłby na tyle efektywny, że mógłby dać możliwość pozwanemu wypowiedzenia się co do sprawy przed wydaniem przykładowo nakazu zapłaty.
Wsparcie innowacji
Ustanowienie e-sędziów stanowiłoby wreszcie istotny impuls dla rozwoju technologicznego w Polsce. Ukazałoby nowoczesność polskich przedsięwzięć informatycznych w sektorze publicznym. To również szansa na uczynienie z polskiej informatyzacji wyśmienitego przykładu wykorzystania nowych osiągnieć technicznych.