Niedawno przeczytałem biografię Stanisława Lema pt. „Lem. Życie nie z tej ziemi” (autorstwa W. Orlińskiego, 2017). Książka ma popularnonaukowy charakter, z naciskiem na kwestie popularne. Bardziej jest to książka o Lemie niż o jego twórczości. Jednak problematyka poszczególnych dzieł Lema również jest sygnalizowana. Nie będę jednak w tym wpisie recenzował tej biografii. Książkę na tyle szybko się czyta, że każdy sam może sobie wyrobić zdanie. Każdy sympatyk twórczości Lema zapewne z ciekawości i tak do niej sięgnie. Chciałbym jednak napisać kilka słów o Lemie w kontekście tematyki bloga.
Lem a Internet
Do twórczość Lema warto sięgnąć co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, Lem sporo przewidział, w szczególności zjawiska określane przeze niego mianem Biblioteki Trionowej (dziś nazywamy to Internetem) lub fantomatyki (rzeczywistość wirtualna). Nazwy wymyślone przez Lema jednak nie upowszechniły się. Miał zatem on mniej szczęścia niż choćby czeski pisarz Karel Capek, którego uważa się za twórcę słowa „robot”.
Wracając jednak do rzeczy. Drugi powód mojego zainteresowania Lemem, to jego sceptycy stosunek do użytkowania przez człowieka różnych technologii, w tym Internetu (odsyłam do mojego wpisu „Wykluczenie i zniewolenie cyfrowe”). Słynne są też jego współczesne (pozaksiążkowe) krytyczne wypowiedzi o Internecie.
Moja pierwsza książka Lema
Pierwsza przeczytana przeze mnie książka Lema to „Golem XIV”. Nie wiem dlaczego akurat ją przeczytałem jako pierwszą. Być może była po prostu łatwo dostępna. Raczej nie był to wybór wykalkulowany. Gdybym dokładnie zapoznał się wcześniej z rankingiem (i opisem) książek Lema, to zapewne wybór padłby w pierwszej kolejności na „Summa technologiae”. Jednak zacząłem właśnie od „Golem XIV” i w gruncie rzeczy ta właśnie książka rzutowała na resztę przeczytanych przeze mnie książek Lema.
Podkreślam przy tym, że „Golem XIV” to dla mnie już bardzo dawne czasy. Prawdopodobnie okres licealny. Nie był to właściwie mój pierwszy kontakt z twórczością Lema, ponieważ pamiętam, że już w podstawówce były przerabiane jego teksty. Chyba wtedy poznałem „Bajki robotów” i „Opowieści o pilocie Pirxie”. Aczkolwiek coś mi się wydaje, że w podstawówce były to jedynie fragmenty przedrukowane do podręcznika, a nie osobne książki jako lektury (jestem prawie pewny, że tak było z Bajkami, a jak było z Pirxie to już nie pamiętam).
W każdym jednak razie, z dzisiejszego punktu widzenia, ciekawym zbiegiem okoliczności jest, że pomimo dawnego (raczej) przypadkowego wyboru „Golem XIV”, poruszane przeze mnie dzisiaj w pracy naukowej zagadnienia korespondują z tym o czym był „Golem XIV”. W wielkim uproszczeniu chodzi o sztuczną inteligencję. Odsyłam do mojej publikacji „Perspektywy wykorzystania sztucznej inteligencji w postępowaniu sądowym” oraz do wpisu „Elektroniczny sędzia”. Od razu jednak zaznaczam, że nie uważam, aby były związki pomiędzy tym co napisałem w tym ostatnim wpisie z tym o czym jest „Golem XIV”.